xNeko
Moderator
Dołączył: 05 Sty 2009
Posty: 451 Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Z domu Płeć: Josei/Kobieta
|
Wysłany:
Śro 16:22, 15 Kwi 2009 |
|
|
Jest to jednoodcinkowy FF.
Błagam Was o wyrozumiałość, ale jeszcze nigdy nie pisałam o męskiej miłości, więc nie czepiajcie się za niedociągnięcia, ale naprawdę trudno było mi wczuć się w ich role, dlatego też wyszło jak wyszło. Poza tym dawno nie pisałam, więc wyszłam z formy. No i pozwoliłam równiez ominąć sobie scenę erotyczną, bo chyba żadna z Was nie chciałaby o tym czytać, nie? xD
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Występują:
Satoshi (głowny bohater)
Gara (postać zaraz po głównym bohaterze, czyli bohater pogłówny)
Pozostali członkowie obu zespołów (czyli bohaterzy pozagłowni)
Sala koncertowa.
Po skończonym koncercie dwa zespoły, noszące nazwę Girugamesh i Merry postanowili wpaść do pobliskiego baru, gdzie uczczą swój wysiłek włożony w występ.
-No to zdrowie panowie!- krzyknął uradowany Gara, a zaraz po nim krzyknęła reszta mężczyzn. Jedynie Satoshi siedział spokojnie i zachowanie członków jego zespołu go irytowało. Zauważył to Ryo.
-Hej, czemu nie bawisz się razem z nami?
-Nie mam dzisiaj ochoty. Zresztą...
-Tak, wiem, dziewczyna cię rzuciła. Ale nie martw się tego kwiatu jest pół światu- To Ryo miał najlepsze stosunki z Satoshim. Zawsze starał się go pocieszać i wprawić w lepszy nastrój, jednak dzisiaj było zupełnie inaczej.
-CO!? Skąd ty to wiesz?- wokalista wstał energicznie, powodując lekkie zachwianie się stołu.- Kto ci to powiedział gnoju!?- warknął po czym ujął oburącz kołnierzyk Ryo, unosząc go przy tym do góry.
-Satoś, błagam uspokój się, ludzie się patrzą...- mruknął niepewnie.
-To obchodzi mnie akurat najmniej ze wszystkich rzeczy na świecie. Skąd to wiesz?
-Powiem, jeśli mnie puścisz...
-Okey- warknął i z powrotem usiadł na ławce. Z niecierpliwością wyczekiwał tłumaczenia się Ryo, lecz ten wziął nogi za pas i wybiegł jak najprędzej z baru. Satoshi widząc niczego nieświadome spojrzenia swoich kompanów wybiegł za Ryo. Nie mogąc dostrzec żadnej postaci na ulicy usiadł bezradnie na ziemi i oparł się o mur, który o tej porze roku był niesamowicie chłodny. Yuriko... Tak bardzo ją kochał. Była to jedyna osoba, która rozumiała go bez słów, która swoją obecnością sprawiała, że potrafił śmiać się bez przerwy. Rozkwitnął przy niej. Było to doskonale widać. Jego charakter nieco złagodniał, odnosił się z szacunkiem zarówno jak i do członków zespołu jak i innych osób. A co najważniejsze niedługo miał się jej oświadczyć. To było jego wyzwanie. Jego oczekiwanie na niekończącą się euforię. Ona była jego przyszłością i nikt więcej. A jednak... Tuż przed występem napisała, że z nimi koniec. Bo ich związek był niczym. Bo on dla niej był nikim. Jak słowa potrafią zranić człowieka. Biedny Satoshi dopiero teraz to pojął.
Nagle poczuł na sobie czyjąś dłoń.
To Gara.
Przyniósł mu herbatkę owocową.
-Dziękuje- szepnął.
-Nie ma co się przejmować. Tego kwiatu jest pół światu.
-Mhm... Już gdzieś to słyszałem...- rzekł ironicznie
-Może lepiej jak zawiozę cię do domu, co?
-Też tak uważam.- Odstawił herbatę na bok i wstał. Otrzepując się przyuważył delikatny uśmiech swojego kolegi, co spowodowało, że po plecach Satoshiego przeszły miłe dreszcze. O co tak właściwie chodzi? Dlaczego nagle zrobiło mi się ciepło? Zapytał sam siebie w myślach, jednakże bał się uzyskać jakiejkolwiek odpowiedzi, więc pospiesznie ruszył do samochodu.
-Dlaczego nagle zrobiłeś się dla mnie taki miły? Nigdy nie odzywałeś się do mnie w ten sposób- zauważył Satoshi, kiedy ruszyli.
-Widzisz... Pewny przebieg sprawy potrafi zmienić nastawienie człowieka do różnych rzeczy.
-Co dokładnie masz na myśli?
-A to już zostanie moją słodką tajemnicą- pokazując szereg swoich śnieżnobiałych zębow spojrzał przy tym na mężczyznę siedzącego obok. Ten szybko odwrócił głowę wtapiając wzrok w rozmazany krajobraz. Gara czuł niemałą satysfakcję, ale sam dokładnie nie wiedział dlaczego. Nie sądził, że tak bardzo zmieni się jego opinia o wokaliście Girugamesha. Gdy samochód stanął oboje siedzieli sztywno czekając na czyjąś reakcję. Jednak żaden nie był na tyle śmiały, by odezwać się jako pierwszy. Gara stukał nerwowo palcem w kierownice, wówczas Satoshi zaciskał dłonie w pięści. Po kilkunastu minutach kierowca westchnął. Wtedy Satoshi wiedział, że to znak, by jak najszybciej opuścić wóz.
-Ach, przepraszam. Zamyśliłem się na chwilę. Już sobie idę, narazie- wykrztusił z siebie drżącym głosem i pospiesznie wysiadł z pojazdu. Szybkim krokiem skierował się do domu przechodząc wcześniej przez drugi pas ulicy. Kierowca spanikował, gdyż Satoshi źle to zrozumiał. Zerwał się z samochodu i popędził za zgubą.
-Nie, Satoshi zaczekaj!- krzyknął za nim Gara. Tamten przystanął jak oparzony. Czego on chce? Czego on ode mnie chce?!- krzyczał wewnątrz siebie. Niech idzie! Idź już wreszcie!
-Satoshi ja...- nagle zaniemówił. Kiedy przyszło co do czego wszystkie jego słowa zamarły na ustach. Serce zabiło mocniej pod wpływem emocji. Nie, on już dłużej nie może czekać. Ta niechlujna postawa Satoshiego. Jego oczy. Usta. Dłonie. Wszystko było dla niego arcydziełem. A jego obecność była niekończącym się snem.
- Jakby ci to powiedzieć- zastanowił się, a przy tym uśmiechnął się, zresztą tak jak miał w zwyczaju. Niebieskooki* musiał się czegoś podeprzeć, bo inaczej upadł by na ziemie. Jako swój cel wybrał klamkę od drzwi wejściowych. Gara to zauważył i nieco go to speszyło.
-Widzę, że ci się spieszy...- powiedział smutno drżącym głosem. Tak bardzo pragnął z nim jeszcze posiedzieć, porozmawiać, a ten go tak bezczelnie chciał spławić.
-Nie, nie to nie tak. Po prostu słabo mi. Może wejdziesz do środka to porozmawiamy?
-Nie ma sprawy.- i już po chwili znalazł się we wnętrzu gniazdka Satoshiego. Jednak nie miał czasu ani ochoty oglądać całego mieszkania, gdyż skierowawszy się do salonu zastanawiał się jak ta sprawa daleko zajdzie. Ale nie zaszkodzi mu spróbować. Satoshi przyniósłwszy dwie szklanki i jakiś trunek usiadł na kanapie. Ciemnooki stanął tuż za nim. Czuł zapach jego perfum. Zbyt kuszący, by się powstrzymać. Jego ręka nerwowo powędrowała po twarzy, a następnie po szyi, kończąc na karku. Satoshi odchylił głowę do tyłu. Nie spodziewał się takiego ruchu swojego znajomego. Ale nie wiedzieć czemu sprawiło mu to wielką przyjemność. Jakby czekał na to od lat. Gara pochylił się nad nim i szepnął do ucha.
-Satoshi nawet nie potrafisz sobie wyobrazić ile czekałem na ten moment- Ustami wędrował po jego twarzy, nerwowo szukając warg. Musnął je delikatnie, a potem odsunął się od niego, czekając jak zareaguje. Ku jego zaskoczeniu Satoshi oparł tylko głowę na dłoni, której łokieć spoczywał na kolanie.
"Czy to jest złe? Czy ja nie powinienem tak robić? Ale skoro mnie sprawia to przyjemność to..."- zastanawiał się Satoshi.
Odwrócił się momentalnie i ujął twarz Gary w dłonie, przyciągnął bliżej siebie i wtopił usta w jego wargi całując namiętnie. Ciemnooki nie mógł w to uwierzyć, ale kiedy tamten pociągnął go tak, że przeleciał przez kanapę i wylądował na ziemi, zrozumiał, że to nie jest sen, a piękna rzeczywistość. Zdejmowali z siebie powoli ubrania, napawając się chwilą, która mogłaby trwać dla nich wiecznie. Niczym stęsknieni kochankowie, którzy z pewnych zawirowań nie mogli okazywac sobie uczuć. Gdy już pozbyli się górnego nakrycia powęrdowali do sypialni wciąż obdarowywując się pocałunkami. Gara pchnął Satoshiego na łóżko, po czym delikatnie muskał wargami jego tors, schodząc coraz niżej i niżej. Niebieskooki odchylił głowę do tyłu i westchnął z rozkoszy. Poczuł jak odpina mu sie pasek, który chwile potem ląduje na ziemi. Spodnie zostają ściągnięte i... *TUTAJ NIESTETY NASTĘPUJE CENZURA GDYŻ OPUBLIKOWANIE WRESJI DLA DOROSŁYCH NIE BYŁO ZAMIAREM AUTORA* Rozkosz i nieowyobrażalnie wielka tęsknota. Ale za czym? Za czym?! Za ciałem kobiety? Pięknej Yuriko, która wykluczyła go tej nocy z gry? Nie był już niczego pewien. Ale postanowił, ze tej nocy da z siebie wszystko, by o niej zapomnieć. By nie nawiedzała go w snach, by przestała szeptać słowa, przepełnione nienawiścią. Zapomnieć o wszystkim...
Nazajutrz.
Satoshi obudził się rano sam w łóżku i dzięki Bogu. Nic też nie wskazywało na to, że oprócz niego ktoś jest w domu. Znów podziękowania należą się do wcześniej wspomnianej osoby. Postanowił dokładnie przemyśleć swoje zachowanie i jedyne co przyszło mu na myśl to... Wziął szybko komórkę i wybił numer do Gary. Gdy po krótkim czasie usłyszał jego głos powiedział, że to był błąd.
-Co?!- zdziwił się oburzony
-Gara, to nie było to. Chciałem zapomnieć. O wszystkim. Dosłownie o wszystkim. Przyznajmy w końcu rację, że ja nie jestem z twojej bajki. Bo moje życie to koszmar, z którego chyba nigdy nie zdołałbym się obudzić, gdyby nie Ryo i ty. Nie zniosę tego dłużej. Wybacz mi, ale...
-Satoshi, błagam cie nie rób niczego głupiego, zaraz u ciebie będę...
-Nie masz po co się spieszyć...- mruknął i rzucił komórkę na ziemię. Podnosząc pasek od spodni powędrował do łazienki. Po jego policzku spłynęła łza. Łza, która zawierała w sobie wszystkie krzywdy zadane przez innych ludzi...
Rozpaczliwe nawoływania Gary, które na nic się zdały odbijały się echem po pustym mieszkaniu... |
Ostatnio zmieniony przez xNeko dnia Czw 19:49, 16 Kwi 2009, w całości zmieniany 1 raz |
|