|
|
|
|
www.kaku.fora.pl
Kaku (jp.) pisać =) |
|
|
|
|
|
Autor |
Wiadomość |
miyako
Administrator
Dołączył: 31 Gru 2008
Posty: 476 Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Że świata M&A Płeć: Josei/Kobieta
|
Wysłany:
Czw 22:55, 01 Sty 2009 |
|
|
Nikt nie publikuje żadnych opowiadań to może ja zacznę...
To opowiadanie, które tutaj umieszczę, ma z anime wspólne tylko nazwę oraz fakt, że bohaterowie, którzy walczą tutaj ze złem są rycerzami walczącymi pod jakimś znakiem zodiaku. Oczywiście mężczyzn w tym opowiadaniu jest o wiele mniej niż w anime, gdyż tylko trzech, a za to kobiety przejmują 'pałeczkę' władzy, no =D
Jest to moje pierwsze opowiadanie sentai, więc proszę bądźcie wyrozumiali.
Specjalnie na to forum wymyśliłam nowe opowiadanie, tak więc początek jest jałowy, więc nie urażajcie się od razu do wszystkiego, proszę. To opowiadanie już jakiś czas siedzi mi w głowie, ale nie umiałam się zabrać za napisanie go... i tak oto jest =]
^^
ROZDZIAŁ 1
- Adachi Michi!- usłyszała nad uchem ostry ton nauczyciela.
- Hai! Ina-san- rzekła obojętnie wstając.
- Znowu śpisz na mojej lekcji- uderzył linijką o ławkę dziewczyny.
- Gomenasai- powiedziała poważnie brunetka kłaniając się przed nauczycielem.
- Ręce- rzekł z kamienną twarzą nauczyciel, patrząc triumfalnie na nastolatkę.
Dziewczyna posłusznie wyciągnęła przed siebie ręce. Wiedziała co ją czeka, mimo to z obojętnym wyrazem twarzy stała z wyciągniętymi rękami, patrząc w okno. Nauczyciel podniósł rękę, w której trzymał linijkę, do góry i biorąc zamach uderzył dziewczynę po rękach. Ponownie. I znowu. Nie zrobiła nic, nie zamknęła oczu ani nie zacisnęła mocno zębów. Ignorowała ból, wciąż wpatrzona w okno.
Po raz kolejny zasnęła na lekcji u Ina Doi, który nie przepadał na Adachi. Za każdym razem gdy tylko siadała z powrotem do ławki klnęła na samą siebie i przyrzekała sobie, że już nigdy nie zaśnie na lekcji. Nienawidziła się za to, że notorycznie zasypia na lekcjach u tak podłego nauczyciela. Potem dochodziło do niej, że i tak nie uda jej się spełnić tej obietnicy.
- Michi-chan- szepnęła przestraszona rudowłosa nastolatka patrząc na poranione ręce przyjaciółki.
- Nic mi nie jest- skłamała patrząc na czerwone dłonie.
Rozległ się dźwięk sygnalizujący koniec lekcji. Z trudem zebrała z ławki książki i schowała je w torebce. Była twarda, bynajmniej taką grała. Ale nie miała pojęcia, że takie zachowanie prowokuje jej nauczyciela do bycia jeszcze bardziej złośliwym i podłym wobec niej. Od ciągłego obrywania po rękach linijką jej ręce wyglądały jakby przenosiła nimi tonowe głazy. Mimo iż ból jaki czuła na poranionych rękach dawał o sobie znać na tyle dosadnie, że mogła krzyczeć z rozpaczy, nawet nie mrugnęła. Po prostu ignorowała ból. Życie nauczyło ją, żeby nie brać do serca wszystkiego co nas krzywdzi. Była obojętna na wszystkie uczucia jakimi emanowały jej koleżanki. Sama uważała się za osobę bez uczuć. Nie stawała w niczyjej obronie bo wiedziała, że ten ktoś też nie zrobiłby tego dla niej. Nie miała chłopaka, uważała, że wszyscy są tacy sami; rozkochają w sobie dziewczynę, a potem najnormalniej w świecie rzucą ją dla innej. Dla długonogiej blondynki z biustem Pameli Anderson i ustami Angeliny Jolie. Nie potrafiła znieść widoku tulących się do siebie ludzi. Za każdym razem gdy tylko przechodziła obok takich osób przez głowę przemykała jej jedna i ta sama myśl „Gdybym miała uratować świat na którym żyją tacy ludzie, oglądałabym zagładę ludzkości z uśmiechem na twarzy”. Była aspołeczna i cieszyła się z tego. Wolała spędzać całe dnie w towarzystwie książek, które kupowała na aukcjach internetowych niż chodzić, tak jak jej rówieśniczki, do kawiarni i popijać cappuccino.
- Michi-chan- zaczęła spokojnie rudowłosa- nic ci nie jest?- dodała wyciągając z szafki swoje buty.
- Wszystko w porządku- odpowiedziała machinalnie.
- Michi-chan, wiem że nie przepadasz za moją obecnością, ale ja naprawdę się o ciebie martwię- wyszeptała spokojnie dziewczyna.
- Nie zależy mi na tym- rzuciła zamykając szafkę i odchodząc przed siebie.
Wiedziała, że zraniła właśnie jedyną osobę, która zwracała się do niej z szacunkiem, ale nie czuła potrzeby zawrócenia i przeproszenia Seiko. Po prostu była obojętna na wszystkie przejawy dobroci wobec niej.
- Michi-chan- Seiko oparła się o szafki spoglądając w stronę odchodzącej brunetki. „Znów to samo” przemknęło jej przez głowę.
Michi nie zawsze była taką aspołeczną osobą. Jeszcze niespełna dwa lata wcześniej była zupełnie inną osobą. Uśmiechała się, emanowała szczęściem. Do czasu gdy jej dotychczasowe życie zaczynało się walić. Rodzice się rozwiedli, i Michi trafiła pod opiekę matki, która przez swojego nowego chłopaka wpadła w nałóg alkoholowy, zaraz potem zaczęła brać narkotyki. Wkrótce Michi była traktowana w domu jak intruz, chłopak z którym spotykała się od dwóch lat, zamiast ją wspierać rzucił ją mówiąc, że nie chce spotykać się z dziewczyną z patologicznej rodziny, gdyż uważał iż wkrótce stanie się taka sama jak jej matka. Zdesperowana Michi uciekła z domu, chcąc odnaleźć swojego ojca, który zostawił jej matkę dla innej kobiety. Kiedy ta powiedziała nastolatce, że jej mąż popełnił samobójstwo z rozpaczy i tęsknoty za córką, życie Michi zmieniło się diametralnie. Przestała się uśmiechać, odrzuciła jakiekolwiek uczucia, zaczęła być na wszystko obojętna. Mimo iż jej macocha przyjęła ją do siebie i zaczęła traktować jak własną córkę, Adachi nie umiała powrócić do poprzedniego życia. Taniko starała się stać najlepszą przyjaciółką Michi i próbowała pomóc jej stać się taką samą dziewczyną jaką była wcześniej.
Prosto ze szkoły szła do sklepu w którym pracowała. Nie chciała być ciężarem dla swojej macochy, dlatego pracowała w sklepie i 3/4 wypłaty oddawała Taniko, za resztę kupowała książki, które czytała całymi nocami.
- Ohayo- rzuciła wchodząc do sklepu.
- Michi, jakiś chłopak cię szukał- rzuciła kobieta stojąca za kasa.
- Mnie?- zdziwiła się brunetka, nie znała żadnych chłopaków. Jedynym, którego znała był jej były chłopak Gihei. Ale on został w Kyoto, jak sądziła- nie wie pani czego chciał?
- Pytał kiedy może cię zastać. Powiedziałam mu, żeby przyszedł za godzinę- odpowiedziała kobieta.
- Arigato gozaimasu- ukłoniła się przed kobietą i ruszyła w stronę zaplecza.
Przez cały czas kiedy stała na kasie czekała na mężczyznę który jej wcześniej szukał. Nawet nie miała pojęcia, że czekała na chwilę w której całe jej życie ulegnie zmianie.
Zamyślona wpatrywała się w jedną z butelek mineralnych stojących na pułkach naprzeciw niej. Nie zauważyła, że drzwi do sklepu otworzyły się, a mężczyzna, który przez nie wszedł stanął naprzeciw niej.
- W czym mogę pomóc?- zapytała zapominając, że to może być ten na którego czekała.
- Musimy stąd wyjść- powiedział poważnie.
- Przepraszam?- zdziwiła się nie wiedząc o co chodzi mężczyźnie.
- Chodź- chwycił ją za rękę i wybiegł ze sklepu ciągnąc nastolatkę za sobą.
- Co tu się dzieje?!- krzyczała Michi biegnąc za mężczyzną.
- Nie jesteś tu bezpieczna- rzucił machinalnie.
- Kim ty w ogóle jesteś?! Gdzie mnie prowadzisz?!- zadawała wciąż pytania.
Wbiegli w ciemną uliczkę.
- Czego ty ode mnie chcesz?!- wyrwała się z uścisku mężczyzny.
- No już myślałam, że jej nie przyprowadzisz- usłyszała z ciemnego zakamarku żeński głos.
- Hę?- zdziwiła się Michi- o co tutaj chodzi?- wycedziła przestraszona. Pierwszy raz od dwóch lat odczuła jakieś emocje. Bała się, nie wiedziała co to za ludzie i nie wiedziała czego od niej chcą. Zaczynała panikować.
- Adachi Michi- zaczęła kobieta podchodząc do nastolatki- od tej chwili twoje ponure życie już nigdy nie będzie takie samo- powiedziała z uśmiechem na twarzy- albowiem dziś stajesz się jednym z rycerzy broniących świata- dodała z grozą.
- Co?!- miała wrażenie, że to jakiś głupi żart.
- Wiedziałem, że ci się nie uda- rozległ się rozbawiony męski śmiech- ten twój poważny ton jest aż wręcz śmieszny- śmiech rozległ się jeszcze głośniej.
- Urusai, Yuichi!- odkrzyknęła kobieta odwracając się w stronę ciemności.
- Okiku-chan, ja się tym zajmę- Michi usłyszała znajomy głos.
- Seiko- wycedziła zdziwiona brunetka- o co tutaj chodzi?- zaczynała mieć wrażenie, że to co się dzieje to po prostu dziwny sen, z którego nie potrafi się obudzić. |
Ostatnio zmieniony przez miyako dnia Pią 10:49, 02 Sty 2009, w całości zmieniany 2 razy |
|
|
|
|
|
xNeko
Moderator
Dołączył: 05 Sty 2009
Posty: 451 Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Z domu Płeć: Josei/Kobieta
|
Wysłany:
Wto 17:11, 06 Sty 2009 |
|
|
Ja...Zaczyna się naprawdę ciekawie ^^ Kiedy na początku wspomniałaś o znakach zodiaku, pomyślałam, że to coś podobnego do Rycerzy Zodiaku, ale chyba jestem w błędzie, prawda?? Michi jest ciekawą osobą, tajemniczą (mogę to stwierdzić po przeczytaniu 1-go rozdziału ^^), co mnie bardzo odpowiada, gdyż ciemna strona charakteru to ta moja ulubiona :D Przy końcu byłam zdezorientowana tymi imionami, ale mam nadzieję, że z czasem się przyzwyczaje ^^ Cóż czekam na następne :) |
|
|
|
|
miyako
Administrator
Dołączył: 31 Gru 2008
Posty: 476 Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Że świata M&A Płeć: Josei/Kobieta
|
Wysłany:
Wto 16:13, 13 Sty 2009 |
|
|
ROZDZIAŁ 2
- Seiko, o co chodzi?- powtórzyła pytanie- tylko szybko w pracy pewnie na mnie czekają- dodała obojętnym tonem, tak jakby stwierdziła iż ten wybryk w który została zamieszana był głupim żartem.
- Tego nie da się wyjaśnić jednym zdaniem- powiedziała spokojnie rudowłosa.
- Wszystko da się wytłumaczyć jednym zdaniem- odpowiedziała krzyżując ręce.
- Dobrze- westchnęła dziewczyna wiedząc, że nie wygra z upartą naturą koleżanki z klasy.
- Nie, nie dobrze- wtrąciła się blondynka, która jeszcze przed chwilą miała na twarzy uśmiech- tego nie da się wytłumaczyć jednym zdaniem. Aby zrozumiała o co chodzi musi poznać historię.
- Okiku ma rację- usłyszała głos mężczyzny, który ją przyprowadził.
- Uspokójcie się- rzuciła ostro Seiko- Michi czy możesz przyjść do starego ratusza zaraz po pracy?- zapytała po chwili.
- Po co?- zdziwiła się brunetka.
- Wyjaśnimy ci wszystko, co tylko będziesz chciała wiedzieć- rzekła spokojnie.
- A co jeśli nie przyjdę?- zapytała podejrzliwie.
- Oda-chan będzie z tobą- odpowiedziała koleżance na pytanie, wskazując mężczyznę który był u Michi w sklepie.
- Chcecie powiedzieć, że ten koleś ma cały czas za mną łazić?- rzuciła sarkastycznie brunetka.
- Dokładnie tak- odpowiedziała pewnie Okiku.
- Zwariowaliście!- krzyknęła odchodząc w stronę ulicy.
- „Znaleźli ją”- rozległ się głos na dachu jednego z wieżowców.
- „Nie wszystko stracone…”- odezwał się ktoś inny- „… zawsze możemy ją zabić”.
- „Nie! Wiesz co powie pani kiedy się dowie, że ona została zabita.”
- „W takim razie, zabawmy się przynajmniej, żeby przez następne kilka miesięcy była bezużyteczna”.
Ledwie udało się jej wyjść zza rogu gdy usłyszała wybuch. Wystraszona odwróciła się w stronę z której dochodził hałas i z przerażeniem w oczach stwierdziła, że jeden z budynków zaczął się zawalać. Poczuła silny strach, wiedziała, że stoi za blisko aby przeżyć. Zauważyła biegnących w jej stronę Seiko i jej towarzyszy. Jeden z nich, najprawdopodobniej ten, którego twarzy nie widziała, podbiegł do niej i przycisnął do ściany budynku. W pewnej chwili zauważyła błysk, który oślepił ją na kilka sekund. Gdy tylko odzyskała możliwość wyraźnego widzenia, zauważyła, że Yuichi ma na sobie złotą zbroję.
- Kim ty jesteś?!- krzyknęła przerażona.
- A czy to ważne, jak zaraz może nie być żadnego z nas- odpowiedział zerkając w stronę walącego się budynku.
Michi mimowolnie spojrzała w tym samym kierunku co on. Zauważyła swoją koleżankę z klasy odzianą w podobną zbroję jak ten który osłonił ją własnym ciałem. Tak samo lśniącą, złotą. Jednym gestem wytworzyła falę wody, która podtrzymała budynek na odpowiedniej wysokości, aby ocaleli ludzie mogli udać się w bezpieczne miejsce. Gdy tylko pozostała dwójka rycerzy, w efektownych, złotych zbrojach uratowała niczemu winnych ludzi, powoli zaczęła się oddalać wraz z nimi, aby nie zginąć pod gruzami wieżowca. Ile sił w nogach biegli w stronę Michi i swojego przyjaciela, gdy Seiko spadając z krawężnika potknęła się i fala wody, którą wytworzyła prysła jak bańka mydlana sprawiając, że budynek runął z impetem na ulice miasta. Wszyscy rzucili się przed siebie osłaniając swoje głowy przed odłamkami betonu i szkła, które rozprysły się po całej szerokości ulicy. Yuichi chwycił Michi w pasie, i przycisnął mocno do siebie. Zdezorientowana brunetka nie wiedziała co ma powiedzieć, nie codziennie jeden z budynków miasta zawala się, a w między czasie ona akurat jest jednym ze świadków takowego zdarzenia. Pomijając fakt, że zupełnie obcy mężczyzna, ubrany w złotą zbroję, osłania ją swoim ciałem.
Po chwili, gdy wszystko ucichło, Seiko, Okiku oraz Oda wstali z chodnika kierując się w stronę Michi i jej wybawcy. Wokół unosił się pył, ze zburzonego właśnie wieżowca, nie dało się oddychać. Oddechy wszystkich były płytkie i nierównomierne.
- Chodźmy stąd- zaproponował Yuichi.
- Kim wy jesteście?!- krzyknęła przerażona Michi wyrywając się z uścisku chłopaka- czego ode mnie chcecie?!
- Chcemy ci pomóc- powiedziała spokojnie Seiko.
- Chyba raczej chcemy jej pomocy- rzuciła sarkastycznie Okiku.
- Okiku!- skarcił ją Yuichi.
- No co, nie możemy jej przecież wmawiać, że jest bezbronna- rzekła nerwowo blondynka.
- Co?- zdziwiła się Michi- o co wam chodzi?
Zaczynała powoli panikować, nie wiedziała co ma zrobić. Zostać i ich wysłuchać, czy uciekać i nie zwracać na nikogo uwagi.
- Zostawcie mnie!- krzyknęła czując się przytłaczaną. Uciekła, biegnąc ile sił w nogach w stronę parku.
- Michi!- Yuichi pobiegł za dziewczyną.
- Michi-chan!- pisnęła wystraszona zachowaniem koleżanki Seiko.
- Zostawcie mnie!- krzyknęła biegnąc w stronę parku.
Biegła przez brązowe liście opadłe na chodnik. Był listopad, dni stawały się coraz krótsze. Była godzina siódma wieczorem, jeszcze kilka miesięcy wcześniej słońce dopiero by zachodziło. Teraz słońca nie było już od co najmniej godziny. Nie patrząc pod nogi na oślep kierowała się przed siebie nie będąc pewną co powinna teraz ze sobą zrobić, gdzie powinna teraz iść. Upadła. Leżała twarzą do ziemi. Podkuliła nogi i przycisnęła głowę mocniej do ziemi zasłaniając uszy dłońmi.
- Zostawcie mnie- powtarzała szepcząc.
- Michi- rozległ się znajomy głos.
- Zostawcie mnie- powtórzyła znowu- zostawcie mnie.
- Michi-chan- szepnęła troskliwie Seiko.
- To tylko sen, Michi, to tylko sen- wyszeptała leżąc na ziemi.
- To nie sen- Yuichi podszedł do dziewczyny i postawił ją na nogi- to nie jest sen- powtórzył łapiąc dziewczynę za ramiona.
- Yuichi-chan! Przestań, zrobisz jej krzywdę- dziewczyna chciała podejść do przyjaciela i go powstrzymać, ale ostatecznie została zatrzymana przez blondynkę i Odę.
- Zostaw mnie- wyszeptała Michi nie wyrywając się nawet z rąk chłopaka.
- Michi-chan, ocknij się- rzuciła cicho rudowłosa.
- Michi!- Yuichi uderzył dziewczynę w twarz.
Dopiero teraz się ocknęła. Jeszcze kilkanaście sekund wcześniej miała nadzieję, że to co widziała to był po prostu sen. Jednak nie zawsze mamy i widzimy to co byśmy chcieli, dlatego to co widziała była prawdą, przerażającą i okrutną prawdą.
- Czego ode mnie chcecie?- zapytała obojętnym tonem patrząc na każdego po kolei.
- Potrzebujemy twojej…- urwała Seiko.
- …pomocy- przerwała koleżance- tak wiem!- powiedziała ostro- to zdanie słyszałam dzisiaj już nie raz. Przejdźcie do sedna!- krzyknęła.
Nastała głucha cisza. Nie wiedzieli od czego mają zacząć.
- Legenda głosi, że gdy słynna Pandora się objawi, do życia pozostanie powołanych dwunastu jej rycerzy, których zadaniem jest bezinteresowne wykonywanie ich poleceń i rozkazów- zaczął Oda- tych dwunastu pandorowych rycerzy chce zniszczyć świat…
- Możemy pominąć ten wstęp i przejść do momentu w którym ja zostałam w to wmieszana.
- Urusai!- krzyknęła blondynka uderzając Michi z otwartej dłoni- cały czas tylko dyrygujesz i chcesz abyśmy grali tak jak nam zagrasz! Chcesz wiedzieć dlaczego cię potrzebujemy to chociaż posłuchaj tego co mamy ci do powiedzenia!
Nie odpowiedziała nic. Chwyciła się za policzek w który właśnie została uderzona.
- Okiku-chan- wyszeptała przerażona rudowłosa.
- Oda- blondynka dała przyjacielowi znać aby kontynuował swoją wypowiedź.
- Do pokonania rycerzy Pandory Zeus powołuje dwunastu rycerzy zodiaku, którzy pod komendą Ateny mają za zadanie powstrzymać wroga i uwięzić Pandorę na kolejne tysiąc lat.
- Ładna bajka- rzuciła obojętnie brunetka nie zwracając uwagi na złowrogie spojrzenie Okiku- kiedy tylko postanowicie powiedzieć mi prawdę Seiko wie gdzie możecie mnie spotkać- dodała i wymijając wszystkich ruszyła ku wyjściu z parku. |
Ostatnio zmieniony przez miyako dnia Wto 16:15, 13 Sty 2009, w całości zmieniany 1 raz |
|
|
|
Vajolet16
Czytelnik
Dołączył: 01 Sty 2009
Posty: 85 Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Josei/Kobieta
|
Wysłany:
Śro 22:54, 14 Sty 2009 |
|
|
To było swietne ... yhh ja bym tak jeszcze przywaliła tej blondynie na dowidzenia ! = = , no ale cóż ^^' bedąc spokojną i opanowaną stwierdzam że świetnie to zakończyłaś , co jak co ale gdyby Michi teraz uwierzyła to nie byłoby już takiej zabawy xD Czekam na ciąg dalszy ^^ .. może też coś zaczne pisać |
|
|
|
|
xNeko
Moderator
Dołączył: 05 Sty 2009
Posty: 451 Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Z domu Płeć: Josei/Kobieta
|
Wysłany:
Czw 15:15, 15 Sty 2009 |
|
|
Okiku zachowała się wrednie, ale samo nastawienie Michi zmusiło ją do tego. Co jak co trochę udało jej się mnie wkurzyć tym, że po prostu nie może tego przyjąć do wiadomości, że wszystko co oni wygadują Michi uznaje za bajkę. I nie dziwie jej się ^^ Ja też bym nie uwierzyła xD |
|
|
|
|
ღNeko Namida&am
Czytelnik
Dołączył: 02 Lut 2009
Posty: 53 Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Tam gdzie diabeł mówi dobranoc Płeć: Josei/Kobieta
|
Wysłany:
Pon 14:42, 02 Lut 2009 |
|
|
To jest extra...
A zakończenie najlepsze:)
Po prostu ich wyminełaXD |
|
|
|
|
miyako
Administrator
Dołączył: 31 Gru 2008
Posty: 476 Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Że świata M&A Płeć: Josei/Kobieta
|
Wysłany:
Pon 18:22, 16 Lut 2009 |
|
|
ROZDZIAŁ 3
Starała się zapomnieć o incydencie z poprzedniego dnia. Siedziała w pokoju próbując wymazać z pamięci to co przeżyła. Próbowała, ale za każdym razem kiedy pomyślała o czymś innym to wszystko co zobaczyła, te czary wracały rykoszetem z powrotem tam skąd je wyrzuciła z głowy. Zaczynała myśleć, że ta trauma będzie jej towarzyszyć do końca życia. Miała nadzieję bytu nastolatki, która została pokrzywdzona przez los. Aż tu nagle dowiedziała się, że jest potrzebna w uratowaniu świata niejakim ‘Rycerzom zodiaku’. Chciała wymazać to spotkanie z pamięci i jak najszybciej wrócić do swojego poprzedniego życia.
Minęły dwa dni o jej spotkania z Seiko i jej „rycerzami”. W szkole omijała ją szerokim łukiem, nie miała ochoty na kolejne uprzejmości z jej strony, wolała po prostu zejść rudowłosej z oczu.
Późnym wieczorem wracała z pracy. Dzisiaj miała dać Taniko wypłatę, której kobieta i tak pewnie nie będzie chciała początkowo przyjąć. Weszła do parku, przez który musiała przejść aby dostać się jak najszybciej do domu. Gdy tylko przeszła kilka metrów w głąb ciemnego miejsca, została otoczona przez czterech mężczyzn.
- Co taka sikorka robi sama w takim miejscu o takiej porze?- zapytał jeden z nich podchodząc bliżej.
- Nie bądź taki ciekawski bo kociej mordy dostaniesz- burknęła Michi chcąc wyminąć mężczyznę.
- Na twoim miejscu bym się bał- rzucił inny.
- Jeśli chcesz być kobietą, nie musisz mi tego komunikować- odpowiedziała.
- Ty dziwko!- pociągnął ją za włosy sprawiając, że dziewczyna upadła na ziemię- nauczysz się szacunku do mężczyzn.
- Wybacz, ale mam uczulenie na pieprzenie głupot- starała się wstać- faceci są podgatunkiem, dlatego nigdy nie będę was szanować- mimo iż leżała na ziemi nie traciła zimnej krwi, jeszcze bardziej prowokowała napastników.
- Szmata!- krzyknął jeden uderzając dziewczynę z pięści w twarz. Poczuła w ustach krew, rozwalił jej wargę.
- Mów co chcesz nie zmienię zdania- wciąż trwała przy swoim zdaniu.
- Damy ci nauczkę- rzucił kolejny mężczyzna chwytając Michi za bluzkę, rozrywając ją.
- Hej!- usłyszeli spokojny męski głos dochodzący od strony wejścia do parku zostawcie ją!
- Znajdź sobie inną- odburknął jeden z mężczyzn.
- Powiedziałem, zostawcie ją- podszedł bliżej.
- Yuichi- zdziwiła się Michi widząc bruneta idącego w ich stronę.
- To wy się znacie- rzucił jeden z napastników- będziesz patrzył jak zabawiamy się z twoją dziewczyną.
Yuichi bez słowa podszedł do mężczyzny i trzema uderzeniami powalił go na ziemię.
- Któryś jeszcze ma coś do powiedzenia?- zapytał ostro.
Dwóch z nich pomogło koledze wstać z ziemi. Cała czwórka w popłochu uciekła w sobie tylko znanym kierunku.
- Nic ci nie jest?- zapytał z troską brunet wyciągając rękę ku dziewczynie.
- Wszystko gra- odpowiedziała ignorując gest chłopaka- dzięki za pomoc- dodała nie patrząc na bruneta.
- Masz- ściągnął bluzę i dał dziewczynie- załóż.
- Nie ma potrzeby- rzuciła obojętnie.
- Owszem jest- nalegał.
Wiedziała, że ma racje, ale nie chciała się do tego przyznać. Była zażenowana, bluzka którą na sobie miała była pozbawiona wszystkich guzików odkrywając tą część garderoby, której Michi nie chciała nikomu pokazywać. Chwyciła bluzę, którą podał jej chłopak i ją na siebie założyła.
- Odprowadzę cię do domu- zaproponował.
- Dzięki- wyszeptała starając się brzmieć naturalnie.
Wychodzili z parku kiedy przed nimi pojawiło się dwoje mężczyzn ubranych w żelazne zbroje.
- Co jest?- zdziwiła się Michi.
- Pamiętasz co ci mówiliśmy o Rycerzach Pandory?- zaczął Yuichi- to jedni z nich.
- Zdajesz sobie sprawę z tego, że dla mnie to wciąż bajka- rzuciła sarkastycznie brunetka.
Po tym jak wypowiedziała ostatnie słowo, jeden z napastników pobiegł w stronę Yuichiego.
- Yuichi?- zdziwiła się widząc jak chłopak na poważnie bije się z jednym z napastników.
- Witaj, Michi- usłyszała zimny głos zaraz przy swoim uchu.
Wystraszona odwróciła się w stronę mężczyzny, robiąc tym samym krok w tył.
- Zabawne, jak ludzie mogą zaangażować się w bajkę- powiedziała chwiejnym głosem.
- Zabawne, jak takie aroganckie ścierwa jak ty, ignorują niebezpieczeństwa- mężczyzna chwycił ją za bluzę i wypowiadał każde słowo przeszywając Michi swoim przerażającym wzrokiem.
- K-kim wy do cholery jesteście?- zapytała ze strachem.
- Niebezpieczeństwem- wyszczerzył zęby śmiejąc się przy tym złowieszczo.
Nagle uśmiech z jego twarzy znikł. Po kilku sekundach puścił Michi i starając się złapać oddech. Dziewczyna upadła na ziemię i zdziwiona mimowolnie spojrzała na gesty mężczyzny. Zaskoczona przyuważyła, że w jego prawym boku tkwi strzała.
„Jak strzała mogła przebić się przez żelazo?!”- krzyknęła w myślach. Ujrzała stojących za nim Seiko i jej przyjaciół. Okiku trzymała w ręku łuk wymierzony w stronę mężczyzny. Gdy tylko napastnicy znikli Oda opuściła łuk i skierowała się w stronę swojego przyjaciela, Yuichiego.
- Michi-chan!- wystraszyła się Seiko- nic ci nie jest?
- Co mam zrobić, żeby wam pomóc?- wykrztusiła z siebie nie podnosząc wzroku z ziemi.
^^
Rozdział krótki, ale w końcu trzeba było coś dodać =] |
Ostatnio zmieniony przez miyako dnia Pon 18:24, 16 Lut 2009, w całości zmieniany 1 raz |
|
|
|
xNeko
Moderator
Dołączył: 05 Sty 2009
Posty: 451 Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Z domu Płeć: Josei/Kobieta
|
Wysłany:
Wto 19:02, 23 Cze 2009 |
|
|
Ja też bym w to nie mogła uwierzyć , ale nareszcie kobieta się przełamała :D |
|
|
|
|
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB
© 2001, 2002 phpBB Group :: FI Theme
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
|