Forum www.kaku.fora.pl Strona Główna FAQ Użytkownicy Szukaj Grupy Profil Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości Zaloguj Rejestracja
www.kaku.fora.pl
Kaku (jp.) pisać =)
 Zakazane uczucie Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy temat Odpowiedz do tematu
Autor Wiadomość
miyako
Administrator
Administrator



Dołączył: 31 Gru 2008
Posty: 476
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Że świata M&A
Płeć: Josei/Kobieta

PostWysłany: Czw 22:21, 15 Sty 2009 Powrót do góry

Jak widać nowe opowiadanko by Miyako =D tytuł nie odnosi się do jakiejś miłości kazirodczej czy coś, bo tego to ja bym nie napisała... w każdym bądź razie mam nadzieję, że się Wam spodoba... wszystkiego dowiecie się w trakcie kolejnych rozdziałów =D to zapraszam do czytania =D

ROZDZIAŁ 1
- Masae-chan!- na osiedlu rozległ się rozpaczliwy krzyk małego dziecka- Masae-chan!- mała kruczowłosa dziewczynka podbiegła do swojej przyjaciółki. Oczy miała pełne łez, a twarz czerwoną od ciągłego płaczu- Masae-chan!
- Norie-chan, obiecaj, że nigdy o mnie nie zapomnisz- po policzkach blondynki zaczęły spływać łzy.
- Masae-chan- przytuliła swoją przyjaciółkę- odwiedzisz mnie kiedyś, prawda?


Od dziesięciu lat nie widziała swojej przyjaciółki z dzieciństwa. Kiedy ojcu Masae udało się dostać wysoką posadę w firmie produkującej oprogramowanie komputerowe wyprowadzili się do Tokio. Życie nie było dla niej tak łaskawe jak dla jej przyjaciółki. Nauczyło ją, że aby mieć to czego się pragnie trzeba ciężko na to pracować. W czasie kiedy Masae opływała w luksusach mieszkając w stolicy, Norie walczyła z przeciwnościami losu. Wiele ludzi mogłoby uznać, że jej życie i tak jest bezcelowe gdyż osoby, które nie pochodzą z dobrych rodzin mają marne szanse aby osiągnąć wielkie rzeczy. Ona jednak się nie poddawała, nie zważała na słowa innych. Może i nie jeździła Ferrari tak jak inni ludzie w jej wieku, albo może nie wydawała kilka tysięcy tygodniowo na zakupy w drogich markowych sklepach. Nie miała pieniędzy, nie miała czasu ani ochoty na nocne szaleństwa na domówkach czy też nawet na spotykanie się z chłopakami. Po skończeniu szkoły średniej udała się na studia, w między czasie pracowała w pobliskim sklepie spożywczym, aby pomóc rodzicom w spłacaniu rachunków. Prócz tego pomagała chorej matce w utrzymaniu domu jak i wychowaniu młodszego rodzeństwa, bliźniąt Suzuko i Saburo.
Wracała właśnie z pracy, zmęczona rutyną codziennego życia. Przez ułamek sekundy zamarzyła o tym aby jej życie uległo chociaż niewielkiej zmianie. Już na klatce schodowej usłyszała radosne krzyki swojej młodszej siostry przeplatające się ze śmiechem braciszka.
- Jestem- rzuciła dając wszystkim znać, że wróciła po całodniowej nieobecności.
- Norie-chan!- mała Suzuko podbiegła do siostry rzucając się starszej siostrze na szyję, gdy ta pochyliła się w jej stronę- mamy coś dla ciebie!- dodała radośnie.
- Co takiego?- zdziwiła się dziewczyna- a z jakiej to okazji?- postawiła siostrę na podłodze i udała się do salonu gdzie siedzieli jej rodzice- co się dzieje?- zapytała widząc uśmiechnięte twarze rodziców.
- To do ciebie- powiedział radośnie pan Igarashi podając córce kopertę- to z Tokio- dodał jeszcze radośniej.
- Masae- wyszeptała z uśmiechem brunetka. Ściągnęła z nadgarstka gumkę i związała nią swoje długie, sięgające do pasa włosy, po czym sięgnęła do koperty z zamiarem otworzenia jej.
Z uśmiechem na twarzy otworzyła kopertę i ze zdziwieniem stwierdziła, że znajdują się w niej dwa zaproszenia oraz list. Odłożyła zaproszenia i wzięła się za czytanie listu.
- Zaproszenia?- zdziwiła się matka nastolatki sięgając po jedno z zaproszeń- „Gdy na kartce z kalendarza ukaże się data 7 czerwca 2010 a wskazówki zegara ku godzinie 18 chylić się będą, na ten czas Shirai Masae i Matsumara Ryu miłość małżeńską ślubować sobie będą…”- przeczytała- Masae wychodzi za mąż- dodała zaskoczona.
- Chce abym przyjechała do niej w przyszłym tygodniu- rzuciła zaniepokojona wiadomością Norie. Cieszyła się z zaproszenia, ale nie potrafiła ukryć tego, że będzie musiała odmówić przybycia do przyjaciółki. Bała się zostawić swoich rodziców samych z tobołkiem doświadczeń jaki zafundował im los.
- Coś nie tak, Norie-chan?- zapytała dziewczynka podchodząc do starszej siostry.
- Wszystko w porządku, Suzuko- uśmiechnęła się do dziewczynki.
- To dlaczego się smucisz?- zapytał chłopiec.
- Nie smucę się- skłamała.
- Dzieci idźcie się pobawić- odezwała się kobieta dając znać swoim dzieciom, żeby zostawiły ich samych- Norie co jest grane?- zapytała gdy tylko dzieci znikły za drzwiami swojego pokoju.
- Nie pojadę do Masae, nie mogę was zostawić, nie teraz kiedy…
- Norie- przerwał jej ojciec- poradzimy sobie. Może nie opływamy w luksusach, ale potrafimy jeszcze utrzymać się przy życiu- powiedział chwytając rękę dziewczyny.
- Masae chce abyś ją odwiedziła, nie widziałyście się przez dziesięć lat. Czas najwyższy abyście wreszcie powróciły do dawnych relacji- rzekła spokojnie starsza kobieta- po za tym twój starszy brat przyjeżdża do nas w odwiedziny z Sydney, z całą pewnością sobie poradzimy- uśmiechnęła się promiennie.
- Zawiodę się na tobie, jeśli nie pojedziesz- ton jej ojca brzmiał niebezpiecznie poważnie, wiedziała że jeśli nie pojedzie naprawdę sprawi swojemu ojcu zawód. A to byłaby dla niej najgorsza rzecz na świecie.
- Dobrze, w takim razie pojadę- uśmiechnęła się promiennie.
„Masae, w końcu się zobaczymy” uśmiechnęła się do swoich myśli. Ciekawa była jak jej przyjaciółka wyglądała, jak bardzo się zmieniła przez te dziesięć lat. I jakiego znalazła sobie narzeczonego, jaki on był. Uradowana pobiegła do swojego pokoju i usiadła do biurka i od razu wyciągnęła z szuflady papeterię. „Droga Masae, z radością odpisuję na Twój list powiadamiając Cię, że bardzo chętnie skorzystam z Twojego zaproszenia. Bardzo miło będzie zobaczyć Cię po tych wszystkich latach…”. Bała się zostawić rodziców samych, ale w tej chwili to nie to było dla niej najważniejsze. Marzenia się spełniają, ta zmiana o której myślała przed wejściem do domu… chociaż raz, przez najbliższy czas nie będzie robiła tego co zawsze. Oderwie się od rutyny i szarej rzeczywistości życia, które przynajmniej raz dało jej od siebie coś dobrego.


Ostatnio zmieniony przez miyako dnia Nie 21:35, 08 Lut 2009, w całości zmieniany 3 razy
Zobacz profil autora
xNeko
Moderator
Moderator



Dołączył: 05 Sty 2009
Posty: 451
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Z domu
Płeć: Josei/Kobieta

PostWysłany: Sob 9:17, 17 Sty 2009 Powrót do góry

Och, jak ja lubię czytać romanse ^^ Nie mogę się doczekać aż Norie pojedzie na to wesele. I bardzo dobrze, że rodzice ja do tego namowili :D
Zobacz profil autora
miyako
Administrator
Administrator



Dołączył: 31 Gru 2008
Posty: 476
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Że świata M&A
Płeć: Josei/Kobieta

PostWysłany: Nie 19:42, 18 Sty 2009 Powrót do góry

ROZDZIAŁ 2
Siedziała spokojnie na parapecie swojego okna i wpatrywała się w pełnię księżyca widniejącego na czystym, granatowym niebie. Z samego rana miała jechać do swojej przyjaciółki, do Tokio. Trzymała w ręku list, który dostała od niej tydzień wcześniej i wciąż czytała jedno zdanie „…Wychodzę za mąż…”. Wiedziała, że ten dzień w końcu nadejdzie. Przecież taka dziewczyna jak Masae musiała wyrosnąć, na piękną i urodziwą kobietę. Była pewna, że ten za którego wychodziła był przystojny i w pełni zasługiwał na jej osobę. Ale mimo szczęścia jakie spotkało jej przyjaciółkę, nie potrafiła pohamować smutku jaki towarzyszył jej od chwili dostania listu. Była świadoma tego, że Masae będzie pytać się o jej życie towarzyskie i wstydziła się, że odpowiedź jaką będzie musiała udzielić swojej przyjaciółce będzie brzmiała „nigdy nie miałam chłopaka”. Krótka i treściwa, ale za to jakże bolesna. Oparła skroń o zimną szybę, zasnęła.
Przerażona hałasem jaki spowodował budzik spadła z parapetu na którym zasnęła. Szybko rzuciła się w stronę urządzenia, aby je wyłączyć. Nie chciała aby prócz niej, o tak wczesnej porze, ktoś jeszcze był zmuszony wstać. Gdy tylko udało się jej wyłączyć budzik spojrzała za okno, było jeszcze ciemno. Cóż się dziwić był styczeń, o tej porze roku godzina trzecia w nocy była godziną kiedy na zewnątrz panowały egipskie ciemności. Westchnęła i powędrowała cicho do łazienki aby wziąć prysznic i przyszykować się do wyjścia na autobus, który miał zawieźć ją na lotnisko.
Zamknęła za sobą drzwi i biorąc torbę do ręki skierowała się w dół klatki schodowej. Nie uśmiechała jej się perspektywa pozostawienia rodziny na prawie pół roku. Nie to, żeby się bała jechać gdziekolwiek bez nich. Bała się że oni będą bez niej.
Ten ostatni tydzień przed wyjazdem starała się spędzić jak najlepiej i jak najmilej w gronie swojej rodziny. Miała zobaczyć ich dopiero na ślubie Masae. Z drugiej strony wreszcie miała okazje zobaczyć się ze swoją przyjaciółką z dzieciństwa, pierwszy raz od dziesięciu lat. „…Chciałabym abyś towarzyszyła mi podczas najważniejszych chwil dla przyszłej panny młodej…” wspomniała słowa. „No chyba nie chodzi jej o wybieranie sukni i bawienie się w układanie gości przy stołach” pomyślała ironicznie siedząc w samolocie. Nie wiedziała jak to jest być zaręczoną dlatego takie rzeczy jak szał panny młodej i jej druhen, że nie mogą one przyćmiewać gwiazdy weselnego zmieszania, wydawał się jej niedorzeczny. Przez chwilę pomyślała nawet, że nigdy nie będzie jej dane stanąć na ślubnym kobiercu. Że nigdy nie ubierze na siebie białej sukni weselnej, która będzie zakupiona tylko na jeden raz, na jeden wieczór.

Po długiej i wyczerpującej podróży samolot, w którym przeżywała katusze, wylądował w Tokio. Kiedy wychodziła z samolotu, zastanawiała się jak wygląda teraz jej przyjaciółka, czy poznają się nawzajem. Zastanawiała się również czy Masae była tym typem bogatej dziewczyny, który nie widział nic po za zakupami i w pełni polegał na pieniądzach ojca.
Odebrała bagaż i zaczęła rozglądać się powoli i uważnie po ludziach, którzy czekali na swoich bliskich. Nagle zauważyła wysokiego i umięśnionego blondyna w znoszonych jeansach, białej koszulce i czarnej marynarce. W rękach trzymał kartkę z napisem Igarachi Norie. Zażenowana podeszła do mężczyzny.
- Igarashi- powiedziała starając się opanować nerwy jakie targały nią w środku.
- Co?- zdziwił się- nie, Matsumara. Wybacz ale czekam na kogoś- rzucił ignorując dziewczynę.
- Czekasz na mnie. Jestem Igarashi- podkreśliła ostatnią sylabę godności- źle napisałeś moje nazwisko- powiedziała pokazując na zaistniały na kartce błąd.
- Norie?- zapytał zażenowany.
- Tak, Norie. Przynajmniej tego nie da się schrzanić- powiedziała krzywiąc się. Nastała chwila ciszy- wybacz, ale to była moja pierwsza podróż samolotem.
- Rozumiem- rzucił posyłając dziewczynie uśmiech, ukazując tym samym lśniące białe zęby.
Była zmęczona i wyczerpana, a z lotniska odbierał ją właśnie przystojny, wysoki blondyn, który okazał się być najprawdopodobniej panem młodym. A co za tym idzie narzeczonym jej przyjaciółki z dzieciństwa. To był pierwszy chłopak o którym pomyślała, że mogłaby zwrócić na niego uwagę, ale sam fakt iż był już zajęty sprawił, że od razu skreśliła go z ‘listy potencjalnych kandydatów na pierwszą miłość’.
- Chodźmy- rzucił radośnie- Masae nie mogła cię odebrać, musiała zostać dłużej na uczelni- dodał biorąc od dziewczyny jej bagaż.
„Studiuje, więc pewnie różni się od tych nadętych, bogatych panienek, które widywałam w szkole…” stwierdziła radośnie kierując się za mężczyzną.
Doszli do lotniskowego parkingu, blondyn schował torbę Norie do bagażnika i zanim ta zdążyła dojść do drzwi, otworzył je jak prawdziwy gentelmen. Zdziwiona takim szybkim tempem mężczyzny wsiadła do samochodu i zapięła pasy.
- Więc, Matsumara- odezwała się gdy jechali samochodem.
- Tak, Matsumara- zareagował z uśmiechem patrząc na drogę.
- Świetnie- rzekła entuzjastycznie- im częściej będę to słyszeć tym mniejsze będą szanse, że przekręcę twoje nazwisko.
- Nadal pijesz do tamtego?- powiedział rozbawiony spoglądając na Norie.
- No wybacz, ale nie zwykłam przywykać do tego, że ktoś przeistacza moje nazwisko- rzuciła równie rozbawiona.
- Jak mam ci to wynagrodzić? Może kino i kolacja przy świecach?- zaproponował.
- Łoł!- krzyknęła zdziwiona- masz narzeczoną!
Blondyn zaczął się śmiać w niebogłosy starając się przy tym nie stracić panowania nad kierownicą.
- Co cię tak śmieszy?- poczuła się zmieszana, nie wiedziała o co tak dokładnie mogło chodzić blondynowi. Czy to te słowa, że ma narzeczoną tak go rozbawiły czy może to, że wzięła jego żart na poważnie.
- Pomyliłaś mnie z Ryu- rzekł spokojniej, ale z ironicznym uśmiechem na twarzy- Matsumara Ryutaro, młodszy brat pana młodego- uśmiechnął się, po raz kolejny pokazując swoje lśniące zęby.
Po tych słowach blondyn wrócił na listę Norie i o dziwo znajdował się na pierwszym, i jedynym z resztą, miejscu.
- No dobra wyszłam na idiotkę. Ale jeśli możesz schowaj proszę swoje uzębienie bo mnie oślepiasz- zakryła oczy ręką.
- Lśniące i białe, hę?- rzucił cwaniacko.
- Diamentami je ozdabiasz czy co?- spojrzała na drogę.
- Nie, to już jest niemodne- odpowiedział żartobliwie.
- To, to kiedyś było modne?!- krzyknęła z udawanym zdziwieniem brunetka.
Zupełnie nieświadomie Norie rozpoczęła reakcję łańcuchową, której nie można było już zatrzymać. Takim oto sposobem udało się jej przekonać do siebie jednego z „tych” ludzi których się bała. Uważała, że ludzie bogaci są najgorszym typem człowieka iż mogą kupić sobie na własność to, o czym tacy ludzie jak ona mogą tylko marzyć. Sądziła, że typową cechą dla ludzi tego pokroju jest bycie snobistycznym osobnikiem wywyższającym się nad tymi, których nie stać na to aby uścisnąć mu dłoń. Okazało się jednak, że nie miała racji. Ryutaro okazał się bardzo sympatycznym mężczyzną, z którym bardzo miło zleciał jej czas podczas przejażdżki z lotniska do domu Masae.
- Jesteśmy- powiedział z uśmiechem blondyn gdy przejeżdżali właśnie przez bramę wjazdową do posiadłości państwa Shirai- to dom Masae.
- Dom? Chyba masz na myśli pałac- zdziwiła się Norie ze zdumieniem spoglądając na willę otoczoną przez białe, od śniegu, ogrody.
- Nie przywykłaś do takich widoków, co?- zapytał poważnie, starając się nie urazić dziewczyny. Sprawiał wrażenie poinformowanego o ubóstwie Norie.
- Dobrze nam w naszym mieszkanku- zmarkotniała, odpowiadając na, jak sądziła, następne pytanie jakie Ryutaro może zadać.
- Ja nic nie mówię- starał się wyjść z niezręcznej sytuacji, obronną ręką.
- Ale zamierzałeś wejść na ten temat- nie podziwiała już widoków. Wpatrzona w martwy punkt na desce rozdzielczej brzmiała obojętnie- miałam racje tacy…- zaczęła ostrzej.
- Nie zamierzałem- nie usłyszała go.
- …ludzie jak ty potrafią tylko wywyższać się nad takimi jak ja. A tak naprawdę to…
- Nie zamierzałem wejść na ten temat!- krzyknął zatrzymując samochód w połowie podjazdu- to było głupie z mojej strony. Nie powinienem się w ogóle odzywać. Przepraszam.
Zamarła z przerażenia. I znowu po raz kolejny jej przekonania okazały się błędne. Jednak nie miała racji co do bogatych ludzi. No, może nie wszystkich.
- Wybacz- odezwała się po chwili ciszy- ale życie nauczyło mnie, żeby nie pozwalać sobą pomiatać.
- I prawidłowo- ruszył- taka dziewczyna jak ty nie powinna robić za popychadło.
- Jeśli pochodzisz z ubogiej rodziny, to nie możesz robić za nic innego- podparła się łokciem o tapicerkę drzwi.
- Nikt nie powinien robić za popychadło. Jesteśmy istotami ludzkimi i stan naszych kont bankowych nie powinien mieć żadnego znaczenia w naszych wzajemnych relacjach- powiedział poważnie zatrzymując samochód przed schodami do posiadłości.
- Nie sądziłam, że kiedykolwiek usłyszę takie słowa od osoby, która ma na swoim koncie tyle kasy, że jest w stanie kupić sobie połowę miasta.
- Nie wszyscy jesteśmy tacy sami, Norie. Od dziecka wpajano mi, że w niczym nie jestem lepszy od moich uboższych rówieśników. Wtedy wydawało mi się to śmieszne, ale z biegiem lat mam ochotę zabić się za tamten tok myślenia- odpiął pasy i otworzył drzwi.
- Jaki tok myślenia?- wysiadła z samochodu prawie, że równo z nim.
- „Jestem lepszy bo moi rodzice mają helikopter”- wyrecytował sięgając do bagażnika po torbę Norie.
- To nieuniknione, każde dziecko ma taki okres kiedy przejmuje się tym, że jest gorsze lub lepsze od kolegów- prowadzili rozmowę wchodząc po schodach.
- Wiem, ale ja jednak chciałbym być oryginalnym dzieckiem i pamiętać jak traktowałem wszystkich na równi ze sobą- chciał zadzwonić do drzwi kiedy te nagle stanęły otworem. W pomieszczeniu stał mężczyzna w średnim wieku, ubrany we frak i z białymi rękawiczkami na dłoniach.
- Panicz Ryu. Oczekiwaliśmy pana i panny Norie- rzekł formalnie.
- Ryu?- szepnęła zdziwiona brunetka patrząc na blondyna. Ten nic tylko uśmiechnął się, znowu pokazując dziewczynie swoje białe zęby.
„Moja lista ‘potencjalnych kandydatów na pierwszą miłość skróciła się o jedno miejsce. Miejsce, które zajmował Ryutaro… Ryu… On!” poczuła, że się czerwieni. Myślała, że mogłaby spróbować w jakiś sposób zbliżyć się do swojego ‘samochodowego’ rozmówcy, ale okazało się, że nie jest wcale tym za kogo się podawał. Pierwsze wrażenie okazało się być najbardziej trafne. Przystojny blondyn z lotniska był panem młodym.
- Norie-chan!- usłyszała radosny żeński krzyk.
- Masae-chan?- zdziwiła się spoglądając w stronę z której dochodził głos.
Zobacz profil autora
Vajolet16
Czytelnik
Czytelnik



Dołączył: 01 Sty 2009
Posty: 85
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Josei/Kobieta

PostWysłany: Nie 20:41, 18 Sty 2009 Powrót do góry

Nie no ... xD a ja już polubiłam tego chłopaka ... a okazało się ze udawał brata pana modego ... = = ale bulwers ! To już się domyślam dlaczego to " zakazane uczucie" ... ale tak pozatym było ciekawie ^^
Zobacz profil autora
xNeko
Moderator
Moderator



Dołączył: 05 Sty 2009
Posty: 451
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Z domu
Płeć: Josei/Kobieta

PostWysłany: Pon 12:07, 19 Sty 2009 Powrót do góry

Ja, no prawie się wzruszyłam, naprawdę. A nie powinnam bo jestem na infie xD Bardzo spodobała mi się rozmowa na temat pieniędzy ^^ A Ryu był taki kawaii ^^ Jacie... Mam nadzieję, że jeszcze dzisiaj albo jutro coś wstawisz :D
Zobacz profil autora
miyako
Administrator
Administrator



Dołączył: 31 Gru 2008
Posty: 476
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Że świata M&A
Płeć: Josei/Kobieta

PostWysłany: Śro 19:06, 28 Sty 2009 Powrót do góry

ROZDZIAŁ 3
- Norie-chan- średniego wzrostu kobieta, o krótkich blond włosach podbiegła ze łzami w oczach do przyjaciółki z dziecięcych lat.
- Masae-chan- uśmiechnęła się Norie- tak dawno cię nie widziałam- dodała po chwili patrząc na płaczącą przyjaciółkę.
Nie płakała, odkąd Masae wyjechała nie potrafiła płakać. Kiedy razem z koleżankami ze studiów poszła do kina na całonocny seans wyciskaczy łez, nie popłakała się ani na jednym. Owszem zrobiło się jej smutno, ale nie potrafiła uronić ani jednej łzy. Od dziesięciu lat nie wiedziała jak to jest kiedy łzy spływają po policzkach. Zapomniała jakie to uczucie.
- Norie-chan, jaka jesteś piękna- zachwycała się Masae patrząc z każdej strony na brunetkę.
- Panienko Masae- rzekł kamerdyner- czas na obiad.
- Chodźmy- rzucił lekko Ryu podając starszemu mężczyźnie torbę Norie- zanieś do jej pokoju, proszę- uśmiechnął się i powędrował za narzeczoną i jej przyjaciółką.

- Opowiadaj, Norie-chan- zaczęła blondynka po skończonym obiedzie.
- O czym mam opowiadać?- zapytała Norie dając znać przyjaciółce aby sprecyzowała swoje pytanie.
- Co u twoich rodziców i brata?- zrobiła tak jak ją poprowadziła ku temu brunetka.
- Kei wyprowadził się do Osaki i tam studiuje zarządzanie- zaczęła mówić- tata pracuje wciąż na tym samym stanowisku, mama jest chora, zajmuje się domem i bliźniakami.
- Bliźniakami?- zdziwiła się blondynka. Nie wiedziała, że Norie ma jeszcze więcej rodzeństwa niż jej starszy brat, Kei.
- Tak, mam jeszcze dwoje młodszego rodzeństwa, siostrę Suzuko i brata Saburo- poczuła się lekko zażenowana. Jej rodzice ledwo potrafiLI związać koniec z końcem, a urodziło im się jeszcze dwoje dzieci- to był przypadek, zwykła wpadka- zaczęła tłumaczyć, mając nadzieję, że dzięki temu jej rodzice nie będą osądzani o brak rozsądku.
- Jak wspaniale!- krzyknęła uradowana blondynka- też chciałabym mieć rodzeństwo, a tobie trafiło się aż troje.
- Chcesz oddam ci, dwoje z nich- wzięła łyk herbaty- ten straszy mi wystarczy- uśmiechnęła się- nie skacze po mnie jak dwie małpki w ZOO.
- Nawet nie wiesz jak ci zazdroszczę- rozmarzyła się.
- Ty mnie zazdrościsz?- prawie nie zakrztusiła się własną śliną- masz wszystko czego może pragnąć dziewczyna w naszym wieku. Dom, pieniądze, narzeczonego, wspaniałych rodziców- powiedziała z powagą- powinnaś się cieszyć- ponownie wzięła szklankę z herbatą do ręki.
- Właśnie, narzeczony!- wstrzymała oddech na ułamek sekundy. Zachowała się tak jakby nie dotarło do niej to co mówiła Norie- jak twoje sprawy sercowe? Zanosi się na to, że twoi rodzice będą mieli zięcia?
- W zasadzie to…- zamarła na chwilę- nigdy nie miałam chłopaka.
- Jak to?- zdziwiła się blondynka.
- Widzisz, w mojej rodzinie nie ma tyle pieniędzy co u ciebie, dlatego zaraz po zajęciach szłam do pracy. Do domu wracałam późnym wieczorem i pomagałam matce w utrzymaniu domu- wpatrywała się w ogień kominka znajdującego się przed nią- nawet nie wiesz jaką szczęściara z ciebie, że nie masz takich zmartwień co ja- spojrzała na blondynkę.
- Może i mam pieniądze i mieszkam w dużym domu. Może i mam narzeczonego i plany na nasze małżeńskie życie, ale uwierz mi to wszystko nie jest takie wspaniałe jak ci się wydaje- odstawiła swoją szklankę na stół i wstała- chodź pokażę ci twój pokój.
Idąc korytarzem za Masae, Norie podziwiała obrazy wiszące na ścianach i rzeźby stojące na podłodze. Domyślała się, że rodzice blondynki musieli wydać na to wszystko sporo pieniędzy, tak więc posada jaką zajął pan Shirai musiała być naprawdę wysoko ustawionym stanowiskiem.
- Masae-chan- zaczęła niepewnie- aby tu przyjechać rzuciłam pracę, no i musiałam studia…
- Tylko nie mów, że rzuciłaś studia!- odwróciła się gwałtownie w jej stronę- nie mów, że rzuciłaś studia po to aby przyjechać do mnie.
- Nie, nie… nie rzuciłam studiów- uspokoiła blondynkę- rozmawiałam z dziekanem i dowiedziałam się, że mogę przenieść się na ten sam kierunek tutaj, w Tokio, ale nie wiem gdzie znajduje się Wyższa Szkoła Techniczna Tokio.
- Pojedziemy potem na przejażdżkę, pokaże ci całe miasto- rzuciła radośnie blondynka- chodź.
Masae pociągnęła przyjaciółkę w stronę najbliższych drzwi. Otworzyła je i ciągnąc za sobą Norie weszła do środka. Oczom brunetki ukazał się widok jaki widywała tylko na okładkach kolorowych czasopism poświęconych urządzeniom domów i mieszkań. Właściwie pomieszczenie jakie widziała właśnie Norie przypominało jej dwupoziomowe mieszkanie. Ściany były w kolorze waniliowym, przy oknie stało szklane biurko i białe biurowe, skórzane, krzesło. Zaraz obok znajdowała się komoda i dwie pary drzwi. Jedne z nich prowadziły do toalety, a drugie do dużej garderoby, o której Norie wcześniej mogła tylko marzyć.
- Masae-chan ja nie mogę…- zaczęła odwracając się w stronę swojej przyjaciółki.
- Musisz- rzuciła przekornie blondynka- nie widziałaś jeszcze góry.
- To góra też jest moja?- zdziwiła się patrząc na ‘taras’ do jakiego prowadziły schody.
- Tak góra też jest twoja- popchnęła brunetkę w stronę schodów.
Wchodząc na górę zauważyła duże dwuosobowe łóżko znajdujące się pod oknem. Obok niego znajdowały się dwie małe półeczki, na jednej z nich ustawiony był zegar. Na drugiej Norie zauważyła ramkę na zdjęcie, niepewnym krokiem podeszła do przedmiotu i wzięła go do ręki. Na widok zdjęcia zrobionego dziesięć lat wcześniej poczuła ukłucie w sercu, ale nie poczuła napływających do oczu łez. Nienawidziła się za to, że nie potrafi uronić ani jednej łzy, mimo tak ważnej dla niej chwili.
- Masae-chan- zaczęła wzruszona- to my- pokazała na zdjęcie, gdzie znajdowały się dwie małe, roześmiane dziewczynki- to naprawdę my- uśmiechnęła się. Przez chwilę wpatrywała się jeszcze w zdjęcie gdy w końcu zwróciła wzrok na swoją przyjaciółkę. Roześmiana rzuciła się na nią i przytuliła do siebie- jak mi ciebie brakowało przez te wszystkie lata!
- Ja też za tobą tęskniłam, Norie-chan- uradowana nagłą spontanicznością przyjaciółki odpowiedziała jej tym samym entuzjazmem- zostawię cię samą, żebyś mogła się rozpakować, zobaczymy się za godzinę przy głównym wyjściu- dodała kierując się w stronę schodów.
Nie odpowiedziała nic. Gdy usłyszała zamykające się drzwi spojrzała na widok za oknem. Nie potrafiła przyzwyczaić siędo myśli, że przez najbliższe pół roku miała mieszkać w pałacu. „Cieszę się twoim szczęściem, Masae-chan. Ale nawet nie wiesz jak zazdroszczę ci takiego życia bez zmartwień..." przemknęło jej przez głowę. Po chwili otrząsnęła się i zabrała się za rozpakowywanie swoich rzeczy.

Wyszła z pokoju starając się nie wyglądać na zdenerwowaną. Kiedy Masae prowadziła ją korytarzami, nie musiała się martwić, że się zgubi, ale teraz kiedy była zdana na samą siebie beztroskie chwile spędzone w przeogromnym domu stały się dla niej udręką. Przez chwile radości i uniesienia związane z nowym pokojem i wspomnieniami z dzieciństwa, całkiem zapomniała drogę do swojego pokoju. Nie pamiętała nawet jakie obrazy i rzeźby mijała po drodze. Nieśmiało rozejrzała się po korytarzu starając się zorientować z której właściwie strony przyszła. „Z prawej czy może z lewej? A czym one się właściwie różnią?! Są takie same, identyczne!” krzyczała w myślach. „Nie. Jedna z nich prowadzi do głównego holu…”starała się uspokoić. „…to wielki dom, co jeśli obie drogi prowadzą do tego cholernego holu?!” spokój znikł. Na jej twarzy pokazywało się coraz większe zamieszanie i niepokój. Nie chciała spędzić całego dnia przed drzwiami do swojego pokoju. Ale miała wrażenie, że to była jedyna perspektywa na najbliższe kilka godzin. No chyba, że Masae okazałaby wspaniałomyślną, w co Norie nie wątpiła, i zdała sobie sprawę z tego, że jej przyjaciółka najnormalniej w świecie zgubiła się w tym pałacu.
- Pomóc w czymś?- usłyszała ciepły męski głos dochodzący z jednego końca korytarza.
- Przepraszam, ale jestem tutaj od godziny…
- Norie, tak?- deja vu, po raz kolejny tego samego dnia, przystojny, wysoki i dobrze zbudowany mężczyzna znał jej imię. Do tego oboje byli do siebie podobni jak dwie krople wody, z wyjątkiem koloru włosów. Ryu był blondynem, ten miał czarne włosy.
- Taa, to ja- nie miała już siły się odgryzać- Ryutaro, zgadza się?- podeszła do chłopaka starając się nie wyglądać na zmieszaną i wystraszoną.
- Matsumara Ryutaro, miło cię poznać- uśmiechnął się.
„Ta oślepiająca biel zębów jest u nich chyba rodzinna…”
- Niech zgadnę, zgubiłaś się?- rzucił lekko brunet.
- Aż tak się to rzuca w oczy?- wykrzywiła twarz w lekkim grymasie.
- Zaprowadzę cię do głównego holu, chyba umówiłaś się z Masae, prawda?
Kiwnęła tylko głową na znak, że zgadł. Przez chwilę dumała nad tym dlaczego, wiedząc że to z całą pewnością nie Ryu, nie pomyślała o nim jak o mężczyźnie dla siebie. Wyglądem nie różnią się jakoś szczególnie, ale przy pierwszym spojrzeniu na blondyna pomyślała od razu, że mogłaby z nim przeżyć swoją pierwszą miłość. Kiedy spojrzała na jego młodszego brata, taka myśl nawet nie pojawiła się w jej głowie na ułamek sekundy. A powinna, powinna bo przecież ten który jako pierwszy i jedyny znajdował się na jej liście jest nieosiągalny. A odbicie narzeczonego przyjaciółce było by przejawem zachowania karygodnego i niemoralnego. Wiedziała, że pomimo tak niewielkiej ilości różnić pomiędzy braćmi Matsumara, tylko Ryu znajdował się na jej liście. Ryu i nikt inny.
- Jak minęła podróż?- zapytał od razu gdy tylko ruszyli we wskazaną przez chłopaka drogę.
- Okropnie, nienawidzę latać samolotami- rzekła przerażona samą myślą o ponownym locie- w drogę powrotną jadę autobusem.
- Co takiego nie odpowiada ci w lataniu samolotem?- zdziwił się brunet przyglądając się Norie.
„Co się tak patrzysz? Nie widziałeś nikogo, kto nie lubi latać samolotami?!” starała się unikać jego wzroku.
- Po prostu, boję się- odpowiedziała krótko mając nadzieję, że brunet oszczędzi jej dalszej udręki i nie będzie więcej poruszał tego tematu.
- Może kiedyś wybierzemy się na jakąś wycieczkę. Oswoję cię z lataniem.
„Oni chyba sobie ze mnie żarty stroją?! Czy ja na pewno nie rozmawiam ponownie z Ryu…?!” rozbrzmiewało w jej głowie.
- Może jednak sobie odpuszczę- odpowiedziała starając się nie brzmieć na wystraszoną.
- Jesteś tego pewna? Odpowiednia atmosfera i zapomina się o tym, że jest się w samolocie- ciągnął dalej.
- Atmosfera?- zapytała zalotnie. Skoro tak postanowił z nią pogrywać, to nie chciała ujść za dziewczynę, która należy do tych z rodzaju 'cicha myszka'.
- No wiesz. Świece, wino…
- A do tego może jeszcze płatki czerwonych róż na pościeli i namiętny seks do upadłego?- rzuciła sarkastycznie.
- To jesteśmy umówieni, tak?- oboje rozbawieni swoją niedorzeczną rozmową weszli do głównego holu.
- No już myślałam, że nie przyjdziesz- usłyszała Masae- myślałam, że się zgubiłaś.
- Bo się zgubiłam- odpowiedziała zażenowana- Ryutaro mnie przyprowadził- wskazała na bruneta- następnym razem proszę rozrysuj mi mapkę- uśmiechnęła się do blondynki.
Zobacz profil autora
xNeko
Moderator
Moderator



Dołączył: 05 Sty 2009
Posty: 451
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Z domu
Płeć: Josei/Kobieta

PostWysłany: Pią 12:21, 30 Sty 2009 Powrót do góry

"- A do tego może jeszcze płatki czerwonych róż na pościeli i namiętny seks do upadłego?- rzuciła sarkastycznie." Ten moment kocham najbardziej hahahahah xD Matko jakie to jest świetne i Ty niby mówisz, że... Ach, zresztą. Co się bedę z Tobą kłócić jak i tak wiem jaka jest prawda ;p Zakochalam się w Twoim stylu pisania i oby tak dalej kochana Miyako ^^ Zdziwiło mnie jednak to, że pomimo podobieństwa braci ta woli blondyna. Co jak co, ale w końcu różnil ich tylko kolor włosów ^^
Zobacz profil autora
miyako
Administrator
Administrator



Dołączył: 31 Gru 2008
Posty: 476
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Że świata M&A
Płeć: Josei/Kobieta

PostWysłany: Sob 20:42, 31 Sty 2009 Powrót do góry

inni by to nazwali miłość od pierwszego wejrzenia, dlatego woli blondyna =P chociaż Norie jeszcze o tym nie wie =D
Zobacz profil autora
xNeko
Moderator
Moderator



Dołączył: 05 Sty 2009
Posty: 451
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Z domu
Płeć: Josei/Kobieta

PostWysłany: Nie 11:28, 01 Lut 2009 Powrót do góry

No weź! Ja tu myślałam ze już nowy odcinek -_-
Zobacz profil autora
Vajolet16
Czytelnik
Czytelnik



Dołączył: 01 Sty 2009
Posty: 85
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Josei/Kobieta

PostWysłany: Nie 20:30, 01 Lut 2009 Powrót do góry

Będzie źle ... oj na pewno będzie bardzo źle ... = = zapewne będzie afera z powodu tej miłości od pierwszego i tak dalej .... - . -' będzie wtopa...już to czuje
Zobacz profil autora
miyako
Administrator
Administrator



Dołączył: 31 Gru 2008
Posty: 476
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Że świata M&A
Płeć: Josei/Kobieta

PostWysłany: Nie 18:17, 08 Lut 2009 Powrót do góry

Kurcze no wiecie co... nie sądziłam, że zamarzy mi się aby którekolwiek z moich, napisanych już, opowiadań stało się mangą. A jednak tak się stało. Zamarzyłam sobie aby manga powstała z dwóch opowiadań, z tego poniżej i z tego na toshie.blog4u.pl. Zawsze chciałam wymyślić odrębną fabułę, która ujrzałaby światło dzienne dopiero jako manga. Zgłupiałam, wiem... dlatego zapraszam do czytania ;) O tym powyżej zapomnijcie, ja tylko musiałam napisać co mi na wątrobie leżało, bo jakby nie było jesteście jedynymi ludźmi, którzy czytają moje opowiadania, w realnym życiu nikt ich nie widział i widzieć jak na razie nie będzie =]

ROZDZIAŁ 4
- Powiedz mi coś o sobie, Norie- zaczęła Masae gdy jechały ulicami Tokio.
- A co mam mówić? Od dziesięciu lat prawie nic się nie zmieniło. Wciąż mam nadzieję, znaleźć tego jedynego. Studiuję architekturę wnętrz. Reszta jest mało istotna- rzuciła patrząc na drogę.
- Jak to mało istotne?!- zbulwersowała się blondynka- nic nie jest mało istotne! Nie widziałam cię dziesięć lat, muszę wiedzieć o tobie wszystko.
- Ale ja się naprawdę nie zmieniłam- uśmiechnęła się lekko- powiedz mi lepiej coś o tobie i twoim narzeczonym.
„Czy to aby nie zabrzmiało jak wypytywanie się o czyjegoś faceta?! A co jeśli ona się zorientuje, że Ryu wpadł mi w oko?!”- spanikowała- „OPANUJ SIĘ, DZIEWCZYNO!”- krzyknęła w duchu- „jak w ogóle mogłaś pomyśleć, że Ryu ci się podoba?! On cię wcale nie interesuje!”- skarciła się w duchu.
- … i tak oto, Ryu i ja jesteśmy narzeczeństwem- nie słuchała co mówiła Masae. Aż tak bardzo przejęła się myśleniem o tym, żeby nie wyjść na taką, która odbiera facetów, że najnormalniej w świecie nie słuchała co mówiła do niej jej przyjaciółka. Z każdą chwilą uważała się, za gorszą przyjaciółkę, która w tempie natychmiastowym powinna spakować swoje rzeczy i wrócić tam skąd przybyła.
- Cieszę się, że ci się układa, Masae-chan- starała się wybrnąć z sytuacji. Miała nadzieje, że to co teraz powiedziała nie zostanie odebrane jako standardowe hasło 'yhym, wspaniale…', które zwykle pada z ust ludzi, którzy nie słuchają, ale nie chcą aby wyszło to na jaw.
- Do tej pory w moim życiu brakowało tej pokrewnej duszy z którą zżyłam się w dzieciństwie- uśmiechnęła się, przez moment nie patrząc na drogę, a na Norie.
- Mnie ciebie również brakowało, Masae- nie potrafiła uwierzyć w to co się z nią działo. Jej pierwsza w życiu i jedyna przyjaciółka mówi jej takie wspaniałe i wzruszające rzeczy. Jest dla niej jak siostra, a ona nie potrafiła nawet wysłuchać jej historii. Nie potrafiła skupić się na czymkolwiek co robiły razem, gdyż jej umysł wciąż zaprzątał Ryu.

Około godziny dziewiątej wieczorem wróciły do domu Masae.
- Idę się wykąpać i wskakuję do łóżka, jutro mam zajęcia od siódmej- rzuciła Masae wychodząc z samochodu.
- Zazdroszczę ci, przynajmniej szybciej wrócisz do domu- powiedziała, ze skwaszoną miną Norie- jak można zaczynać zajęcia o tak kuriozalnej porze jak godzina druga po południu. Przecież to jakiś absurd- zbulwersowała się wchodząc do domu zaraz za Masae.
- Dasz radę, wierzę w ciebie- uśmiechnęła się blondynka prowadząc przyjaciółkę do jej pokoju- zapamiętaj drogę- dodała żartobliwie przypominając sobie zdarzenie sprzed kilku godzin kiedy to Norie została ocalona i odprowadzona do głównego holu, przez Ryutaro, młodszego brata Ryu.
- Nie zgubię się już- odpowiedziała radośnie- nie tym razem- dodała pewnie.
„Mam taką nadzieję”- pomyślała od razu. Wiedziała, że znowu się zgubi, przeczuwała to. Przejście trzy razy obok tych samych rzeźb i obrazów nie pomagało się zbyt wiele. Dla niej i tak większość, tych wszystkich dzieł sztuki, była taka sama. Miała nadzieję, że kolejnym razem kiedy przyjdzie jej zmierzyć się z przerażającym, i gubiącym przyjezdnych, korytarzem po raz kolejny wyratuje ją ktoś z opresji.

Siedziała w wannie, aż nie zorientowała się, że woda jest już całkiem zimna. Szybko wyskoczyła na posadzkę i owinęła się ręcznikiem, aby nie zmarznąć. Wzięła kolejny aby wytrzeć i owinąć nim włosy. Trzecim ręcznikiem wycierała te części ciała, które odkrywał ręcznik, którym się owinęła. Przebrała się w nowo-kupioną, przed wyjazdem, pidżamę i położyła się do łóżka. Odwracała się z boku na bok starając się zasnąć, ale przychodziło jej to z wielkim trudem. Ostatecznie postanowiła zaryzykować i wyjść z pokoju w poszukiwaniu kuchni, gdzie napiła by się szklanki wody. Stanęła przed drzwiami na korytarz, wzięła głęboki oddech i nacisnęła klamkę. Weszła do labiryntu, którego nie potrafiła jeszcze rozgryźć. Postanowiła, że pójdzie w tą stronę z której kilkanaście godzin wcześniej wyłonił się Ryutaro. Dochodząc do miejsca w którym stał zorientowała się, że korytarz rozdziela się na trzy drogi. Na wprost, na cześć wschodnią domu i część zachodnią.
„Istne skrzyżowanie”- pomyślała ironicznie rozglądając się po korytarzu.
Powędrowała na wchód, kierowała się głównie tym iż uwielbiała wschody słońca, dlatego też udała się tam gdzie pojawiało się ono najpierw. Po kilku minutach wędrówki korytarzem udało się jej dotrzeć do wahadłowych drzwi prowadzących, jak przypuszczała, do kuchni- której tak rozpaczliwie szukała. Pchnęła drzwi i weszła do pomieszczenia. Ku jej uciesze była tam gdzie chciała. Rozejrzała się po kuchni, starając się orientacyjnie dowiedzieć się gdzie znajdują się szklanki. Niestety wśród dębowych szafek i srebrnych urządzeń kuchennych z przykrością stwierdziła, że nikt nie wpadł na pomysł ustawienia szklanek na wierzchu, albo przynajmniej jednej, brudnej, którą mogłaby sama umyć.
- Cześć- usłyszała za plecami.
Wystraszona odwróciła się w stronę osoby, która znajdowała się za nią. Pierwsze co zobaczyła to umięśniona klatka piersiowa. Gdy podniosła wzrok do góry, zauważyła błękitne oczy, które emanowały serdecznością, a zarazem mówiły o pewności siebie.
„Ryu!”- krzyknęła w myślach. Zauważyła kolejną różnicę pomiędzy braćmi Matsumara, Ryutaro miał brązowe oczy, Ryu natomiast był posiadaczem oczu, które powalały Norie na kolana. Gdy ogarnęła blondyna w całości zorientowała się, że stoi przed nią ubrany tylko w granatowe bokserki, a rozczochrane na wszystkie strony włosy dodawały mu uroku.
- Cz-cześć…- wyjąkała opierają się o blat i cofając trzy kroki w tył.
„OPANUJ SIĘ! TO NIE TWÓJ FACET”- skarciła się ostro.
- Szukam szklanek, powiesz mi gdzie one są?- powróciła pewność siebie.
- W zasadzie to, ja sam nie wiem gdzie one są. Zawsze zapominam- uśmiechnął się.
- W takim razie, pomóż mi szukać- uśmiechnęła się chytrze. Wiedziała, że przeszukanie kilkunastu szafek jakie znajdowały się w kuchni zajęłoby jej mnóstwo czasu, przez co, zmęczona, zasnęłaby na kuchennym blacie.
- Może masz ochotę na lody malinowo-wiśniowe?- zapytał podchodząc do zamrażalnika- to akurat pamiętam gdzie jest- wyciągnął kubełek lodów i postawił na blacie- jeśli odmówisz, obrażę się na ciebie- wyciągnął z szuflady dwie łyżki i wyciągnął rękę ku Norie, dając jej do wyboru jedną z dwóch, identycznych łyżek.
- Gdzie są łyżki, też pamiętasz- sama nie wiedziała dlaczego wyciągnęła rękę ku Ryu i wzięła jedną z łyżeczek. Z całą pewnością byłoby jej łatwiej zapomnieć o jego zniewalającej osobie, gdyby naprawdę się na nią obraził.
- To nieodłączny element jedzenia lodów - uśmiechnął się otwierając kubełek z lodami- panie mają pierwszeństwo- dodał dając Norie znać, żeby jako pierwsza wzięła porcję lodów.
- Dzięki- rzuciła sięgając do pojemnika- jeśli jeszcze kiedyś spotkamy się tutaj, to odmówię- powiedziała opierając się o blat.
- Następnym razem specjalnie dla ciebie, każę zostawić tutaj czystą szklankę- uśmiechnął się nonszalancko.
- Sądzisz, że będzie następny raz?- ciągnęła wymianę zdań.
- Z całą pewnością będzie następny raz- posłał brunetce spojrzenie, od którego kolana jej zmiękły.
- Cóż za pewność siebie- wykrztusiła z siebie starając się nie brzmieć na zdezorientowaną.
Nagle drzwi do kuchni otworzyły się, a w nich stanął Ryutaro.
„No i masz ci los!”- pomyślała zdezorientowana dziewczyna- „jest środek nocy, a ty znajdujesz się w kuchni z dwoma przystojnymi braćmi, z czego jeden jest zaręczony z twoją przyjaciółką…”
- Cześć- rzucił brunet podchodząc do blatu i zerkając na Norie ubraną w króciutkie szorty i bluzeczkę na ramiączkach.
- Czego się gapisz?- zdziwiła się.
- Ładna pidżama- uśmiechnął się- lody malinowo-wiśniowe, jak możecie to jeść?- wykrzywił się widząc zawartość pojemnika na blacie. Dopiero teraz zorientowała się, że od kilku minut rozmawiała z zaręczonym mężczyzną, w środku nocy i oboje byli pół nadzy.
- Są najlepsze- oburzył się Ryu.
- Śmietankowe są lepsze- odpowiedział brunet siadając na taborecie.
- Te twoje śmietankowe lody rzuciły ci się na mózg- rzekł poważnie blondyn sięgając do kubełka.
- Norie- zaczął Ryutaro- staniesz w mojej obronie, na wzgląd naszych przyszłych planów.
Dziewczyna zaczęła krztusić się porcją lodów jaką właśnie miała w ustach.
- Naprawdę coś ci się rzuciło na mózg- wykrztusiła gdy tylko przełknęła jedzenie.
- Ha- krzyknął triumfalnie Ryu spoglądając zwycięsko na brata.
Norie uśmiechnęła się mimowolnie widząc zachowanie obydwu braci Matsumara.
- Z czego się tak cieszysz?- zapytał Ryutaro wstając z taboretu i podchodząc do lodówki.
- Zastanawiam się czy coś prócz oczu i koloru włosów was różni- sięgnęła do kubełka.
- Chyba nie sugerujesz, że ja i ten gówniarz jesteśmy do siebie aż tak podobni?- Ryu spojrzał na Norie wykrzywiając się lekko.
- O!- usłyszeli głos Masae- nikt nie raczył zaprosić mnie na imprezę?- podparła się rękami o biodra- co to macie?- podeszła do pojemnika z lodami- fuj, malinowo-wiśniowe.
- Następna- rzuciła Norie mając w ustach trochę lodów- te są najlepsze.
- Nieprawda- zaprzeczyła blondynka- najlepsze są śmietankowe- dodała.
- Kocham cię- powiedział Ryutaro odstawiając szklankę z mlekiem.
- Skąd wziąłeś szklankę?!- wypaliła jak z procy Norie, mając usta pełne lodów.
- Z tamtej szafki przy oknie- odpowiedział zdziwiony atakiem brunetki.
Nie powiedziała już nic tylko spuściła głowę w geście nieporadności.
„To była pierwsza szafka do jakiej chciałam zajrzeć w poszukiwaniu tych cholernych szklanek”- pomyślała- „Baka!”


Ostatnio zmieniony przez miyako dnia Czw 17:20, 19 Mar 2009, w całości zmieniany 3 razy
Zobacz profil autora
xNeko
Moderator
Moderator



Dołączył: 05 Sty 2009
Posty: 451
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Z domu
Płeć: Josei/Kobieta

PostWysłany: Nie 18:42, 08 Lut 2009 Powrót do góry

W momencie kiedy czytałam Twoje przemówienie i trafiłam na "O tym powyżej zapomnijcie" myślałam, że piszesz o opowiadaniu i już chciałam Cię schrzanić ale jest git, bo kontynuujesz, więc naprawdę jest git i jestem hepi. Wiesz, wystarczyłoby tylko poszukać jakiegoś portalu literackiego (nie polecam tego, na którym ja byłam -_-) a tam być może ktoś zauważyłby Twoje opowiadanie. Oczywiście nie mówię, że byłby to Japończyk, który szuka inspiracji na nową mangę, z czego powstałoby anime, bo nie oszukując się jest to raczej niemożliwe. Ale gdybyś już postawiła ten pierwszy krok, to kto wie ^^
(wiem, ten pomysł był do kitu xD)
Powracając do opowiadania, coś mi się wydaję, że Norie wpadła Ryu w oko ^^ No bo co jak co żeby obrazić się tylko dlatego, że nie chce się lodów ^^ To był podstęp żeby z nią porozmawiać, tak podstęp ;]
Zobacz profil autora
Yoko
Bywalec
Bywalec



Dołączył: 02 Sty 2009
Posty: 106
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Zalatuję sąsiadami ze wschodu ;P
Płeć: Josei/Kobieta

PostWysłany: Pon 13:21, 09 Lut 2009 Powrót do góry

<3

Głupia ja, że dopiero teraz zaczęłam to czytać. Głupia, głupia...
I mi się podoba ^^. I ogólnie węszę romansa. I czekam na kolejny rozdział, oo.
Zobacz profil autora
miyako
Administrator
Administrator



Dołączył: 31 Gru 2008
Posty: 476
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Że świata M&A
Płeć: Josei/Kobieta

PostWysłany: Nie 13:05, 15 Mar 2009 Powrót do góry

ROZDZIAŁ 5
Oparta o blat kuchenny miała ochotę zapaść się pod ziemię. Stała w kuchni z dwoma przystojnymi mężczyznami. Jeden z nich był zaręczony. I to z nim jadła lody kiedy wszedł ten drugi. A na dodatek, miała na sobie skąpą pidżamę składającą się z bluzki na ramiączkach i króciutkich szortów. Na domiar złego chwilę później do kuchni weszła jej przyjaciółka, z którą właśnie był zaręczony ów przystojniak.
„Już chyba bardziej zagmatwanej sytuacji być nie może”- starała się ukryć zażenowanie.
- Jak możesz mówić, że lody malinowo-wiśniowe są dobre?- zapytała Masae wyciągając z zamrażalnika kubełek lodów śmietankowych.
- Jak możesz mówić, że lody śmietankowe są dobre?- odpowiedziała pytaniem na pytanie.
- Lody śmietankowe są takie…- blondynka zrobiła minę jakby rozkoszowała się samym dotykiem kubełka.
- Banalne- rzuciła Norie sięgając po kolejną porcję lodów.
- Takie…- nadal dumała nad swoją wypowiedzią.
- Nudne.
- Takie…- wciąż nie umiała znaleźć odpowiedniego dla siebie słowa.
- Oklepane.
- Skończysz? Lody śmietankowe nie są wcale oklepane- oburzyła się Masae.
- Właśnie, że są- do rozmowy dołączył się Ryu.
- Po czym wnosisz?- zapytał się ironicznie Ryutaro.
- Wchodząc do pierwszego lepszego sklepu spożywczego, na pewno znajdziesz w nim lody śmietankowe- wyjaśniła Norie.
- No i…?- ciągnął brunet.
- Lody malinowo-wiśniowe to rarytas, dlatego znalezienie ich to prawdziwy wyczyn.
- Dokładnie!- sfinalizował blondyn wkładając do ust porcję lodów.
- I ty Brutusie przeciwko mnie- rzuciła Masae.
- Przecież masz Ryutaro- wybełkotał z ustami pełnymi lodów.
- Jesteś moim narzeczonym, a ty moją przyjaciółką. Powinniście być po mojej stronie- machała łyżeczką.
- Trzymaj tą, ufajdaną tym ohydztwem, łyżeczkę z daleka ode mnie- Ryu zasłonił twarz ręką.
- Co to za stwierdzenie, że powinniśmy być po twojej stronie?- zapytała zdziwiona Norie.
- Jestem zdesperowana bo mój narzeczony i najlepsza przyjaciółka nie lubią lodów śmietankowych- uśmiechnęła się pogodnie- kurcze już czwarta!- krzyknęła przerażona spoglądając na kuchenny zegar.
- Zaśpisz na zajęcia, jeśli o to ci chodzi- rzuciła Norie.
- Kuso!- wycedziła przez zęby blondynka po czym wybiegła z kuchni.
- No to wygląda, że zostaliśmy we trójkę- powiedział Ryutaro otwierając kubełek z lodami- co do tych lodów to…
- Już się najadłem, a ty?- Ryu zwrócił się do Norie.
- Taa, ja też- oboje jak na komendę odłożyli łyżeczki na blat i jak najszybciej wyszli z kuchni aby nie kontynuować rozmowy o tym, które lody są smaczniejsze.
- W porządku!- krzyknął za nimi brunet- dokończymy to kiedy indziej!
- Taa- rzucił jego brat- schowaj nasze lody z powrotem do zamrażalnika to może będzie następny raz- usłyszał w odwecie.
- Nie schowa naszych lodów- rzuciła podejrzliwie brunetka zatrzymując się.
- Wpadłaś mu w oko, ma nadzieję na jeszcze jeden wyskok z lodami- odpowiedział mężczyzna odwracając się w stronę dziewczyny.
- Ta, ale może jednak wróćmy i schowajmy je sami- zaproponowała.
„Czy ja się za bardzo nie spoufalam?!”- załamywała się. Zaczynała za bardzo przyzwyczajać się do obecności Ryu.
Nastała chwilowa cisza, patrzyli się na siebie z myślami kłębiącymi się w głowach.
- Masz rację- rzucił po czym oboje ruszyli z powrotem do kuchni.
- Wróciliście!- uradował się Ryutaro- macie ochotę na więcej lodów?- zapytał widząc jak Ryu bierze kubełek z lodami, a Norie podnosi łyżeczki. Ku jego zaskoczeniu, kubełek z lodami został zamknięty, a łyżeczki wylądowały w zmywarce- wiecie lody są…
- Pa, Ryutaro- rzuciła pewnie Norie kierując się do wyjścia z kuchni.
- Jesteś opryskliwa- oburzył się brunet.
- W nocy zamieniam się w wredną sukę- odpowiedziała powabnie.
- Jest czwarta nad ranem.
- Tam jest nadal ciemno- uśmiechnęła się wskazując na okno i wyszła.
- Wredna suka?- zdziwił się Ryu gdy szli korytarzem.
- Wybacz, poniosło mnie. Zwykle taka nie jestem- zaczęła się tłumaczyć.
- Podobało mi się oparłaś się mojemu bratu, to rzadkość- uśmiechnął się. „Znowu te oślepiające zęby i powalający uśmiech.”
- A co z Masae?- zapytała by przestać myśleć o blondynie.
- No cóż, Ryutaro nigdy się do niej nie podstawiał. Ale pewnie ona też by nie mogła mu się oprzeć- rzekł odprowadzając dziewczynę do jej pokoju.
- Jak możesz tak mówić to twoja narzeczona.
Uśmiech z jego twarzy znikł. „Co do…?!”- zauważyła jego nagłą zmianę mimiki twarzy. Jakby pochmurniał.
- Na palcach jednej ręki mogę policzyć dziewczyny, które oparły się Ryutaro- powiedział spokojnie.
- Ile ich było?- zapytała zaciekawiona brunetka.
Mężczyzna zgiął lewą rękę w pół pokazując dziewczynie liczbę o której chciała wiedzieć.
- Jedna?!- zdziwiła się przerażona- chcesz powiedzieć, że jestem jedyną która dała kosza twojemu bratu- stanęła twarzą do swoich drzwi po czym odwróciła się w stronę swojego rozmówcy.
- To wspaniały wyczyn, powinnaś się cieszyć, że jesteś jedyną, a nie jedną z wielu- uśmiechnął się nonszalancko- dobranoc- schylił się i pocałował dziewczynę w policzek po czym odszedł w stronę swojego pokoju.
„Ze wszystkich kobiet na świecie, połowa nie oparła by się Ryutaro aby tobie odmówić. Druga połowa to te, które nie potrafią się oprzeć tobie. A ja, cholera jasna, chyba jestem jedną z nich…”- weszła do pokoju zamykając za sobą drzwi.


Ostatnio zmieniony przez miyako dnia Nie 21:36, 15 Mar 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
&#4326;Neko Namida&am
Czytelnik
Czytelnik



Dołączył: 02 Lut 2009
Posty: 53
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Tam gdzie diabeł mówi dobranoc
Płeć: Josei/Kobieta

PostWysłany: Nie 18:26, 15 Mar 2009 Powrót do góry

Niezłe... nie cofam to jest fantastyczne:)
A to najlepsze...
miyako napisał:
ROZDZIAŁ 5
- W nocy zamieniam się w wredną sukę- odpowiedziała powabnie.
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy temat Odpowiedz do tematu


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group :: FI Theme
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Regulamin